Czy wystawy kotów są potrzebne?

Dla mnie wystawy kotów rasowych są czymś zwyczajnym. Wiem jednak, że budzą one w ludziach sprzeczne emocje. Jedni wystawy lubią, inni uważają je za przejaw snobizmu i niepotrzebne męczenie zwierząt. Co ciekawe, nawet wśród hodowców znajdą się tacy, którzy uważają je za zbędne. Są więc te wystawy kotów potrzebne czy nie?

Na to pytanie mogę odpowiedzieć tylko w jeden sposób: są potrzebne! Przede wszystkim dlatego, że pomagają nam dobierać do hodowli jak najbardziej wartościowe zwierzęta. Chcemy chyba, by nasze koty były jak najpiękniejsze; by zachowane i uwypuklone zostały indywidualne cechy każdej rasy. Oceny sędziowskie bardzo nam w tym pomagają.

Tak, wiem, że doświadczony hodowca sam wie, które z jego zwierząt są najlepsze w typie i które najlepiej nadają się do dalszej hodowli. Ale czy wie to człowiek rozpoczynający swoją przygodę z kotami rasowymi? Raczej nie, prawda? I gdzie ma się wszystkiego nauczyć? Gdzie ma zdobyć doświadczenie, jak nie na wystawach?

Wystawy kotów są dla hodowców doskonałą okazją do nawiązania kontaktów z innymi hodowcami. 

Również z zagranicy. Praktycznie wszystkie wystawy kotów rasowych w Polsce mają już status międzynarodowych, dlatego zjeżdżają na nie ludzie niemal z całej Europy, a czasami i spoza niej. Można więc dogadać się w sprawie krycia, wymiany hodowlanej lub zakupu kota do swojej hodowli. Oczywiście, istnieją maile i telefony, ale nie zastąpią one rozmowy twarzą w twarz.

Z kolei dla ludzi, którzy dopiero chcą kupić pierwszego rasowego futrzaka, nieważne czy „na kolanka” czy marzą o założeniu hodowli, wystawy kotów są miejsce, gdzie można zobaczyć wiele różnych ras. Dowiedzieć się o ich wymaganiach i charakterze, co ułatwi wybranie odpowiedniego zwierzaka. I rzecz jasna porozmawiać z hodowcami, u których dokona się ewentualnego zakupu.

Oczywiście, nie zamierzam zaprzeczać, że przyjemnie jest pochwalić się innym swoim kotem, zwłaszcza gdy zdobywa on wystawowe laury. Ale czy jest w tym coś złego?

Zdjęcie: Fotolia.com