Pewna starsza wiekiem i samotna osoba zwierzyła mi się ostatnio, iż bardzo chciałaby mieć jakieś zwierzę. Najchętniej kota, bo nikt jak on nie umili samotnego życia, a przy tym nie trzeba go wyprowadzać na spacery, co przy ograniczonych możliwościach ruchowych byłoby problematyczne. Jednak „jak tu wziąć zwierzę, gdy już życia niewiele pozostało? Co się z nim stanie, gdy śmierć do drzwi zapuka?”
Przykro się robi, gdy słyszy się coś takiego. Smutne, że są na tym świecie ludzi, którzy u kresu swoich dni nie mają nikogo bliskiego u boku. Ich jedynym przyjacielem jest często zwierzę. Przyjacielem, który wiele daje, a mało żąda w zamian.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, iż koty są doskonałymi zwierzętami dla starszych ludzi. Towarzyskie i wesołe, potrafią rozśmieszyć do łez. Delikatne i czułe przyjdą na kolana i pocieszą, gdy samotność nam doskwiera. Ich mruczenie koi nerwy i ma działanie terapeutyczne, co już dawno zostało udowodnione. Przy tym są mało wymagające, no i faktycznie na spacery nie trzeba ich wyprowadzać.
Rozumiem jednak obawy o los naszego pupila, gdy nas już zabraknie. Obawy często jak najbardziej uzasadnione. Spotkałem się już z przypadkami, gdy po śmierci opiekuna futrzak lądował na ulicy lub w schronisku, ponieważ rodzina nie miała się nim ochoty zająć. Słyszałem również o ty, że pewna kobieta postanowiła pozbyć się „niechcianego spadku” po swojej matce poprzez zagłodzenie go!
Śmierć jest w naszym społeczeństwie tematem tabu, nie łatwo więc się mi o tym wszystkim pisze. Niestety prawda jest taka, że nikt nie żyje wiecznie, a mając 70 czy 80 lat bliżej nam już niż dalej. Koty dożywają nawet dwudziestki, zatem prawdopodobieństwo, iż opuścimy ten świat przed naszym pupilem jest duże. Mimo wszystko nie musimy rezygnować z towarzystwa kociego przyjaciela.
Jeśli pragniemy wziąć pod dach futrzaka – weźmy go! Naprawdę! Zadbajmy tylko o jego los po naszej śmierci. Postarajmy się znaleźć zaufaną osobę, która się nim zaopiekuje. I wcale nie musi być to członek naszej rodziny. Więzy krwi w tej sytuacji nie są najważniejsze. Wiem, że nie zawsze jest to takie proste. Ale spróbować trzeba. Jeśli nie znajdziemy nikogo w naszym otoczeniu, możemy zwrócić się z prośbą o pomoc do którejś z organizacji zajmującej się adopcjami zwierząt.
A jeśli żywimy słuszne obawy, że nasza rodzina zlekceważy naszą wolę i nie odda kota pod opiekę wyznaczonej przez nas osobie, możemy spróbować rozwiązać problem na drodze prawnej, sporządzając odpowiedni zapis w testamencie.
Zdjęcie: Fotolia.com
To smutne, że ludzie pozbywają się że tak powiem "ciężaru" głodząc go na śmierć!!! Nie, nie wyobrażam sobie tego, czy tak trudno już wsadzić go do schroniska pytam się?
OdpowiedzUsuń