Z kotami syberyjskimi zetknąłem się po raz pierwszy, gdy nie byłem jeszcze hodowcą – dawno, dawno temu. O ile dobrze pamiętam, miałem wówczas zrobić wywiad na temat Stowarzyszenia Hodowców Kotów Rasowych w Polsce (już nie istnieje – na jego miejsce utworzono Felis Polonię). Pojechałem do domu Jolanty Sztykiel, bodajże ówczesnej prezes stowarzyszenia i tam właśnie pierwszy raz zobaczyłem syberyjczyki, ponieważ Jola (jesteśmy już od dawna na „ty”) była jedną z pierwszych hodowców tej rasy.
Koty syberyjskie były wtedy jeszcze rasą nie uznaną przez Fife i to właśnie między innymi dzięki staraniom Joli Sztykiel zostały w końcu przez tę organizację zaakceptowane, co stało się w 1997 roku. Wydaje mi się, że od tego czasu koty syberyjskie niewiele się zmieniły, stały się jedynie większe, ponieważ hodowcy tej rasy wyraźnie dążą do tego, by ich pupile osiągały, niczym koty norweskie leśne, duże rozmiary.
Koty syberyjskie to bardzo stara, naturalna rasa.
Naturalna, czyli taka, która powstała w skutek działania sił natury, bez ingerencji człowieka. Przodkowie tych futrzaków musieli przystosować się do surowego klimatu północnych terenów Rosji, które są ich ojczyzną. Stąd ich długie, gęste i odporne na warunki klimatyczne futerko. Dlatego też, choć niewątpliwie piękne, na pierwszy rzut oka wyglądają jak całkiem zwyczajne koty, tyle że z długim futrem.
Wszystko wskazuje na to, że koty syberyjskie bardzo wcześnie dotarły do Polski, choć przez długi czas były praktycznie niezauważane i nie traktowano ich jako odrębną rasę. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragment wywiadu z Jolą Sztykiel, który ukazał się w piątym numerze magazynu KOT z maja 206 roku:
„Trudno ustalić, kiedy koty syberyjskie pojawiły się w Polsce. Myślę, że razem z powrotem polskich zesłańców z Syberii. Zdarzało się bowiem, że rodziny zabierały ze sobą woich ulubieńców.
W 1990 r. na pokazie kotów w warszawskich Łazienkach rozmawiałam z osobami, które znały koty syberyjskie jeszcze z czasów własnego pobytu na Syberii. Starsi ludzie opowiadali, jak te koty zachowywały się w naturalnych warunkach. Mimo, iż żyły w lasach, bardzo szybko się udomawiały i oswajały. Zresztą dla mieszkających tam zesłanych rodzin były prawdziwym skarbem. Za przyjaźń z ludźmi płaciły jednak najwyższą cenę – robiono z nich po prostu futra i różnego rodzaju ocieplacze. Żeby nie popadać w zbyt tragiczny ton, dodam, że ratowały w ten sposób wiele ludzkich istnień, szczególnie dzieci.
Koty te żyły na obrzeżach lasów i potrafiły przepływać rzeki na pniach drzew. W dzikich i skrajnie trudnych warunkach była to umiejętność niezbędna do przetrwania.
Następny etap to wywożenie kotów (syberyjskich i mieszanych z syberyjskimi) z ówczesnego Związku Radzieckiego przez pracowników ambasad i innych polskich placówek z ZSRR. Koty te nie miały, rzecz jasna, żadnych dokumentów i nie mogły być traktowane jako koty hodowlane.
W połowie lat 80., gdy powstało już Stowarzyszenie Hodowców Kotów Rasowych w Polsce, powoli tworzyły się też kluby miłośników kotów w ZSRR. Zaczęły one kontrolować hodowle, czuwać nad prawidłowym doborem par do rozmnażania i wydawać stosowne dokumenty. Pierwszym kotem syberyjskim rodowodowym, tj. z udokumentowanym pochodzeniem zarejestrowanym w Stowarzyszeniu była Bajra Rołas.”
Koty syberyjskie są sprawne fizycznie, odporne i pewne siebie.
Mają silne charaktery, jednak łatwo dogadują się z innymi zwierzęta. To futrzaki, które mocno przywiązują się do swoich właścicieli, którym często towarzyszą przy wykonywaniu codziennych domowych czynności. Lubią zabawę i wielu poleca je jako idealne na towarzysza dla dzieci.
Pielęgnacja kotów syberyjskich nie jest trudna.
Mimo, że są to koty długowłose, to jednak ich futro nie wymaga dużych zabiegów pielęgnacyjnych. Wszak dzikich przodków tej rasy nikt nie kąpał i czesał. Wystarczy zatem syberyjczyka wyczesać raz na tydzień – w okresie linienia nieco częściej – i co jakiś czas wykąpać.
Koty syberyjskie występują w wielu umaszczeniach.
Fife uznaje niemal wszystkie odmiany barwne, z wyjątkiem kolory czekoladowego, liliowego, cynamonowego i płowego oraz oznaczeń typu point.
Zdjęcie: Fotolia.com
Aham na serio wszystkie te trzy koty (Maine Coon, kot Syberyjski i kor Norweski Leśny) mająniezła rywalizację, bo tego pierwszego kota co oznaczyłam w nawiasie da się jeszcze poznać po pędzelkach na uszach, ale pozostałe dwa strasznie ciężko...
OdpowiedzUsuńNo, jeśli ktoś ma 8 lat i kompletnie nie zna się na rasach kotów, to faktycznie ciężko...
Usuń