Za pierwszym kotem przychodzi drugi, za drugim trzeci, za trzecim następny i jeszcze kolejny... Poważnie. Jakoś tak się zawsze dzieje, że mając jednego futrzaka, po jakimś czasie bierzemy do domu drugiego – by temu pierwszemu się nie nudziło. No dobra, nie jest to regułą, są wyjątki.
By kotu się nie nudziło – nie oszukujmy się, wcale nie o naszego futrzaka nam chodzi, tylko o nas. Po prostu jeden kot to zawsze zdecydowanie za mało dla kogoś, kto zaraził się „kociarstwem”. A dwa koty (lub więcej) to zawsze lepiej niż jeden. Od razu w domu weselej się robi, a człowiekowi jakoś tak cieplej na sercu, gdy patrzy na bawiące się ze sobą futrzaki.
Prawdę mówiąc, czy ma się jednego kota czy dwa niczego nie zmienia. Opieka jest taka sama, koszty utrzymania też (różnice są tak niewielkie, że można nie brać ich pod uwagę). Owszem – dwanaście futrzaków to już coś, ale dwa! Mam zatem propozycję: skoro już planujecie stać się kocimi niewolnikami, to weźcie od razu dwie sztuki.
Po co się rozdrabniać. A i dla kotów będzie to lepsze, ponieważ zawsze łatwiej zaprzyjaźniają się zwierzaki, które się razem wychowują (to w przypadku, gdy pragniecie kociaki). A może uda się wam znaleźć parę futrzaków, które już są kuplami na dobre i złe (to w przypadku, gdy chcecie otworzyć swe serca przed dorosłymi kotami).
Zdjęcie: Fotolia.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz