Czyli źle albo jeszcze gorzej! Oj, dlaczego musimy używać takich krzywdzących zwierzęta powiedzeń? Jeśli o mnie chodzi, to czasem życzyłbym sobie, by ludzie żyli razem właśnie jak pies z kotem.
Całe szczęście, że zainteresowani tematem, czyli owe psy i koty, nic o tym nie wiedzą, że mają żyć we wzajemnej wrogości (pewnie nie czytają gazet) i potrafią mieszkać pod jednym dachem w cudownej harmonii.
Niby dlaczego zresztą miałyby ze sobą walczyć. Nie muszą konkurować o pożywienie (co najwyżej o zainteresowanie opiekuna), a żadne z nich nie jest pożywieniem drugiego. Cóż, może kiedyś, dawno temu, gdy ani kot ani pies nie byli jeszcze domowymi zwierzakami, mogło dochodzić do wzajemnych międzygatunkowych nieporozumień.
W naturze drapieżniki należące do różnych gatunków czasami się zabijają.
Taki lew na przykład, bez oporów udusi, a nawet zje, młode gepardy (dorosłe pewnie też, ale musiałby je najpierw dogonić), choć nie należą one do jego naturalnej zdobyczy. Różnie się takie zjawisko tłumaczy. Jedni uważają, że jest to przejaw konkurencji pokarmowej, inni zaś twierdzą, że ma to związek z instynktem łowieckim. Ale jak to ma się do psów i kotów?
Obydwa gatunki nigdy nie konkurowały o pokarm. Przodkowie psów, czyli wilki, polują głównie na dużą zdobycz, taką jakiej kot nigdy nie byłby wstanie upolować. Koty zaś wyspecjalizowały się w łowach na niewielkie zwierzęta, które dla wilka nie są nawet przekąską. Zatem koncepcja konkurencji pokarmowej w ich przypadku się raczej nie ma zastosowania.
A co z instynktem łowieckim? Kot raczej na psa nigdy nie zapoluje. Pies zaś może. Niektórzy zatem uważają, że pies traktuje kota właśnie jako potencjalną ofiarę. Ciekawe, że bojowa postawa kota często powstrzymuje psa od ataku. Niech no jednak kot zacznie uciekać, w psie budzi się instynkt myśliwego. Problem w tym, że nie dotyczy to każdego psa. Nie wszystkie psy gonią koty.
Naprawdę, nawet obce sobie koty i psy nie zawsze toczą ze sobą wojnę. Chyba częściej się po prostu ignorują.
A zwierzaki mieszkające pod jednym dachem mogą być prawdziwymi kompanami. W moim domu nierzadko żyli wspólnie przedstawiciele tych dwóch gatunków. I wspaniale się dogadywali. Ba, zdarzyło się nawet tak, że mój świętej pamięci kundelek Reksio zaopiekował się kocią sierotą o imieniu Nora niczym własnym dzieckiem, choć był przecież samcem. Kilka lat później Nora zajęła się z kolei wychowaniem piej sieroty Redy.
Przykładów wspaniałej koegzystencji psów z kotami znam wiele. I nie prawdą jest, że zaprzyjaźnić się one mogą tylko wtedy, gdy wychowują się ze sobą od małego. I dorosły pies jest wstanie zaakceptować kot, a dorosły kot psa. Muszę jednak przyznać, że sporo zależy od tego, jak nasze zwierzaki wychowujemy. Zwłaszcza psy. Moim zdaniem bowiem, to my wpajamy im wzajemną nienawiść.
Może przodkowie psów i kotów mieli powody, by nie przepadać za sobą, ale ich potomkowie już ich nie mają. Są zwierzętami udomowionymi, a to zmieniło ich charakter i stosunek do siebie.
Zdjęcie: Fotolia.com
Witam!
OdpowiedzUsuńSuper blog!!!!!!!! Dzięki za przyjemne chwile spędzone podczas jego studiowania. Jesteśmy z mężem kociopsiarzami i nasze psy i koty zawsze żyły w symbiozie. Kotek ciężko odchorował odejście psicy,jak to ładnie mówią"po tęczowym moście".
Gmeram po internecie w poszukiwaniu fajnych tekstów o kotach i jak na razie trafiłam na jeden na poziomie. Zamierzam zostać stałą"czytaczką" Powodzenia Barbara z mężem i stadkiem cichołapkich
Super blog.
OdpowiedzUsuńMam kota i planuje mieć psa.
Dużo czytałam na ten temat,
i pies kotem potrafią się dogadać
Ja mam kotkę(Emi) już 4 lata. W tym roku przed świętami dostaliśmy pieska(Goliata) miniaturkę i jeszcze szczeniaczek dlatego jest malutki. Przez pierwsze 2 tygodnie Emi syczała na Goliata a on się przed nią chował i później szczekał. Ale teraz kiedy minął już prawie miesiąc Emi nauczyła się ignorować swojego "młodszego braciszka" i tylko czasami wyjada mu karmę z jego miseczki ale kiedy on to widzi też podchodzi do jej miseczki i zaczyna jeść kocią karmę, która mu nie smakuje dlatego później ją wypluwa kawałek dalej :)
OdpowiedzUsuń