Na pierwszy rzut oka rzeczywiście takie zachowanie wygląda na brutalne. To jednak tylko pozory. Jeśli już kogoś tu miałbym nazwać brutalnym, to z pewnością nie byłby to kocur. Czasem żal mi tych biednych kocich kawalerów, którym podczas zalotów dostaje się od kotek po głowach.
W kocich zalotach zdecydowany prym wiodą samice. I to one potrafią brutalnie traktować swych adoratorów. A ci zwykle starają się raczej „słownie” przekonać kotki do romansu aniżeli siłą. Dlaczego więc podczas kopulacji chwytają swoje wybranki za kark? Niejaki Desmond Morris – brytyjski naukowiec i autor wielu poczytnych książek o zachowaniu ludzi i zwierząt – twierdzi, że to taki „chwyt psychologiczny”.
Czy widzieliście kiedyś, jak kotka przenosi swe młode w zębach, trzymając je za skórę na karku. Kocięta zachowują się wówczas jak małe bezwolne worki. Dorosły kot reaguje zresztą tak samo, gdy odpowiednio chwycić go za kark i podnieść – zwisa niczym kociaczek. Chwytając kotkę za kark podczas kopulacji kocur wyzwala u niej ten sam odruch. Ma ona ponoć podświadomie zareagować jak kociak, ulec samcowi i nie atakować go.
I to działa? Wygląda na to, że tak. W każdym razie do chwili, gdy jest już po wszystkim. Wówczas kocur puszcza samicę i ucieka jak najdalej od niej. Żadne bowiem „chwyty psychologiczne” mu już nie pomogą – wściekła kocica rzuca się na niego z pazurami. Ale można ją zrozumieć, ponieważ akt kopulacji sprawia jej ból, o czym wcześniej już pisałem.
Zdjęcie: Fotolia.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz