Czy wiecie, co to takiego? To leczenie z udziałem kotów. Łacińskie słowo felis oznacza kota, a greckie therapeia znaczy leczenie – razem felinoterapia. W naszym kraju metoda ta jest jeszcze w powijakach, ale na zachodzie (USA, Wielka Brytania, Szwecja) dawno już ludzie wiedzą, jak zbawienny wpływ na ludzkie zdrowie mają nasze futrzaki i koty powszechnie są zapraszane do szpitali, ośrodków rehabilitacyjny i hospicjów.
W styczniowym numerze magazynu KOT z 2008 roku wyczytałem, że pierwszym krajem, w którym zastosowano felinoterapię była Brazylia. Tam dzięki staraniom pewnej pani psychiatry koty na stałe zagościły w szpitalu psychiatrycznym, w którym pracowała. Z czasem koty zawędrowały również do innych szpitali, domów opieki społecznej, hospicjów i innych ośrodków, w których leczy się ludzkie dusze i ciała.
Co robi koci terapeuta?
Po prostu jest! Przymila się, łasi i pozwala się nosić na rękach, głaskać pieścić. To wystarczy. Naukowcy już dawno stwierdzili, że samo głaskanie kociego futerka obniża ciśnienie krwi i poprawia samopoczucie. No cóż, właściciele kotów od dawna wiedzieli, że nic tak nie uspokaja po ciężkim dniu pracy, jak relaks w wygodnym fotelu z ukochanym futrzakiem na kolanach. Nie potrzeba naukowych badań.
Każda samotna osoba, która ma szczęście posiać przynajmniej jednego kota, doskonale wie, jaki zbawienny wpływ na stan ducha mają te zwierzaki. Człowiekowi od razu chęć do życia wraca, gdy wie, że w domu czeka na niego małe żywe stworzenie. Istota, która nigdy go nie zdradzi i nie zostawi. Istota, której jesteśmy potrzebni.
Kot sprawia, że dzieci z autyzmem zaczynają otwierać się na świat, więźniowie uczą się ponownie żyć w społeczeństwie, niepełnosprawni odzyskują wiarę w to, że kiedyś zaczną się poruszać, a umierający łatwiej godzą się z tym, co nieuniknione. Naprawdę nie sposób przecenić wpływu kota na nasze zdrowie.
Podobno koty potrafią nawet leczyć z chorób fizycznych. Słyszałem o przypadku, gdy futrzak kładąc się regularnie na określonym miejscu na ciele chorego, wyleczył go z nowotworu! Nie wiem, czy to prawda. Wiem jednak, że koty wykazują zadziwiającą zdolność wyczuwania tego, gdzie człowieka boli i układania się w tych miejscach. Przekonałem się o tym, jak to mówią, na własnej skórze.
Czy każdy kot może zostać terapeutą?
Naszym osobistym każdy. Każdy, którego przygarniemy pod swój dach. Płeć, wiek, rasa nie mają tu żadnego znaczenia. Aby jednak pracować z obcymi ludźmi, kot musi posiadać pewne predyspozycje.
Przede wszystkim nie może bać się ani obcych ludzi ani obcych miejsc. Powinien kochać wszystkich, wszędzie czuć się jak u siebie w domu. Oczywiście sam musi być zdrowy i zawsze posiadać aktualne szczepienia.
Czy każdy może brać udział w zajęciach z kocimi terapeutami?
Każdy! Każdy, kto się ich nie boi i nie jest na koty uczulony.
Zdjęcie: Fotolia.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz