Największą „wadą” kotów, czy raczej głównie kocurów, jest strzykanie moczem na ściany, meble i inne elementy wyposażenia mieszkania. Trochę to bywa kłopotliwe dla właścicieli futrzaków. Nie, „kłopotliwe” to chyba jednak za mało powiedziane, przecież przesiąknięte zapachem moczu mieszkanie raczej nie jest tym, czym człowiek może chwalić przed innymi. Czy koty naprawdę muszą tak robić? I co z tym zrobić?
Dlaczego kot strzyka moczem?
Odpowiedź na to pytanie jest niezmiernie prosta i zapewne wielu z was doskonale ją zna – to koci sposób znaczenia rewiru. My nasze prawa własności do gruntu podkreślamy za pomocy płotów, siatek i tabliczek ostrzegawczych, kot za pomocą własnego moczu. Robią tak głównie kocury, których mocz ma niestety niezwykle silny i niezbyt przyjemny dla naszego nosa zapach, ale kotkom również się to zdarza, choć nieco rzadziej.
Kot nie strzyka jednak moczem gdzie popadnie. Nie miałoby to bowiem sensu. Skoro takie ślady zapachowe pełnią rolę słupków granicznych kociego terytorium, to muszą być zostawiane w określonych, strategicznych miejscach. Tam, gdzie są dobrze „widoczne” dla innych przedstawicieli kociego rodu. I zawsze obsikiwane są pionowe rzeczy: pnie drzew, sztachety w płocie, nogi od stołu – chodzi o to by owe ślady były na poziomie kociego nosa.
Pozostawiane przez koty ślady zapachowe są jednak czymś więcej niż zwykłymi „słupkami granicznymi”. To jakby kocie wizytówki. Dla nas mocz tego, czy innego futrzaka pachnie tak samo, no może jeden mocniej, inny słabiej, dla kotów to istna kopalnia informacji o swoich pobratymcach, tych którzy owe zapaszki pozostawili. Mogą z nich wyczytać to, który odwiedził dane miejsce i jak dawno to zrobił, w jakiej był kondycji, itd. Po zapachu moczu kotki, kocur może dowiedzieć się, czy jest ona aktualnie w rui.
Co zrobić z tym kocim strzykaniem moczem?
No cóż, strzykanie moczem jest zachowaniem wrodzonym i nie można kota tak po prostu oduczyć tego robić. Na szczęście jest coś, co możemy zrobić. Kota trzeba po prostu wykastrować. Kastratowane futrzaki tracą potrzebę strzykania, a jeśli już to robią to bardzo rzadko, a ich mocz nie ma tak przykrej woni.
Kastrując kota nie wyrządzamy mu krzywdy. Zwierzak nie ma świadomości tego, że coś stracił, więc nie cierpi z tego powodu. Wręcz przeciwnie, robi się spokojniejszy, a jeśli przebywa wyłącznie w domu, nie odczuwa frustracji z powodu niezaspokojonego popędu płciowego.
Zdjęcie: Fotolia.com
tylko co zrobić ze znaczącym kocurem hodowlanym? Ma Pan jakieś rady?
OdpowiedzUsuń