Czy słyszeliście już, że w zoo w Kopenhadzie uśmiercono kolejne zwierzęta? Nie tak dawno w okrutny sposób zabito tam zdrową żyrafę (i to na oczach zwiedzających, w tym dzieci), tym razem zastrzelono całą rodzinę lwów. Młode i zdrowe osobniki! Dlaczego? By zrobić miejsce dla nowego zwierzaka. Co jest nie tak z tymi ludźmi?
Czy też raczej, co jest nie tak z dyrektorem kopenhaskiego zoo, który takie decyzje podejmuje? Wydawałoby się, że na tym stanowisku powinien zasiadać człowiek, który kocha zwierzęta, prawda? Ale może to z mojej strony przejaw skrajnej naiwności, że tak myślę? Może dyrektorem zoo może zostać także osoba, która lubuje się w uśmiercaniu zwierząt? Dziwi mnie jednak również postawa pracowników tego ogrodu zoologicznego, którzy nie zaprotestowali przeciwko zabiciu zdrowej żyrafy i zdrowych zwierząt.
Rozumiem, że prowadząc hodowlę czasami zachodzi konieczność wprowadzenia „nowej krwi” i wyeliminowania osobników, które do dalszej hodowli się nie nadają. Jednakże nie można robić tego w ten sposób. To tak, jakbym ja uśpił swoją Dzidkę, ponieważ jest stara, chora i zajmuje mi tylko miejsce w mieszkaniu! Kotkę, która z takim zaufaniem i miłością patrzy mi w oczy!
To prawda, że zdarza się, iż niektórzy hodowcy oddają nieprzydatnych już do dalszej hodowli zwierzęta. Robią to dlatego, że chcą dalej rozwijać swoją hodowlę, a ich mieszkania lub domy nie są przecież z gumy. Zatrzymując każdego kota, szybko staliby się właścicielami stada starych zwierząt. Nie znam jednak nikogo takiego, kto zabija nieprzydatne w hodowli futrzaki!
Prawdę mówiąc, chyba wszyscy hodowcy kotów z którymi się przyjaźnię, zapewniają swoim zwierzakom opiekę do końca ich życia. Dla nich bowiem koty są członkami rodziny. Oni kochają swoje futrzaki i ciężko byłoby by się im z nimi rozstać, nawet jeśli byłoby to konieczne.
Dyrektor zoo w pewnym sensie również jest hodowcą, ponieważ jedną z funkcji ogrodów zoologicznych jest rozmnażanie zwierząt, zwłaszcza gatunków zagrożonych. Czy jednak można być dobrym hodowcą, jeśli nie szanuje się zwierząt, które się hoduje? Już nawet nie kochać ich, ale po prostu szanować? Przecież to żywe, czujące istoty!
Podobno miarą człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt... Najpierw zaś jest się człowiekiem, a dopiero później hodowcą!
Zdjęcie: Fotolia.com
Dyrektor miał kasę żeby założyć takie zoo, zobaczył że może na tym jeszcze więcej zarobić. Takie rzeczy jak napisałeś, ludzie robią dla pieniędzy.
OdpowiedzUsuńNie wiem co ta osoba robi na takim stanowisku...
http://mkujawska.blogspot.com/
Ja sądzę, że to jednak kwestia mentalności. Poza tym to zdaje się nie jest prywatne zoo, więc jego dyrektor nie wykłada na zakup zwierząt z własnej kieszeni.
UsuńTen pan ma po prostu niski poziom świadomości i problem z emocjami. Wielu tak ma ,tylko nie wszyscy dostają stanowiska umożliwiające im decydowanie o życiu zwierząt. Świadomość społeczeństwa trzeba rozwijać ,co świetnie czyni ten blog. Wielu ludzi walczy o dobro zwierząt byle tak dalej. Musimy się jednoczyć przeciwko okrucieństwu i głupocie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń