Mity o kotach, nieraz bardzo krzywdzące, są niestety stare jak świat. Wraz z rozwojem internetu czy mediów społecznościowych jeszcze bardziej urosły w siłę. Niestety, jeżeli coś powtarza się w kółko, coraz więcej ludzi jest gotowych w daną prawdę uwierzyć, nawet jeśli w rzeczywistości w takiej prawdzie żadnej prawdy nie ma.
Warto zacząć myśleć bardziej krytycznie, a szybko przekonamy się, że mity o kocich zachowaniach to zazwyczaj stek bzdur, niepoparty żadnymi badaniami. Im więcej takich bredni odrzucimy, przestaniemy w nie wierzyć i powtarzać, tym lepiej dla mruczków. Wiele z tych paskudnych mitów polega na przypisywaniu kotom cech, których nie mają i mieć nie mogą, ponieważ są one typowo ludzkie.
Przenosimy na te urocze zwierzaki własne uprzedzenia, negatywne nastawienie czy kompletny brak znajomości świata zwierzęcego. Warto zatem rozprawić się z najbardziej powszechnymi mitami dotyczącymi mruczków.
Mit o kotach numer 1: czarny kot przynosi pecha
To właściwie nawet nie mit, tylko ponury przesąd. Prawdy w nim jednak nie znajdziemy. Czarne koty od zawsze miały najtrudniej, bo ludzie łączyli je z czarną magią, czarownicami, szatanem i mrocznymi siłami. Wszystko przez kolor futra i żółte lub zielone oczy, które na tle ciemnej sylwetki kota wyglądały nieco groźnie.
Żaden czarny kot nie przynosi pecha. Z kolorem futra nie jest połączony charakter, choroby genetyczne czy tajemnicze umiejętności. Ludzie też miewają czarne włosy i jakoś nikomu nie kojarzą się przez to z ciemnymi mocami. Czarny kot rozwija się i ma cechy typowe dla mruczka o każdym innym kolorze futra.
Z czarnymi kotami najczęściej kojarzymy przebieganie drogi. Futrzak przebiegnie z jednej strony ulicy na drugą i już boimy się, że przyniesie nam pecha. W jaki sposób mogłoby się to stać? Czy zwierzak pójdzie do naszego szefa w pracy i narobi nam problemów? A może pogorszy wyniki zdrowia lub sprawi, że z kimś się pokłócimy? To wszystko brednie i większość ludzi na szczęście o tym wie, ale wciąż zdarzają się osoby, które czują zabobonny lęk przed czarnym kotem przebiegającym drogę.
Czy zatem czarny kot ma jakąkolwiek cechę, która go wyróżnia na tle innych pupili? Zazwyczaj mocniej uczula, zwłaszcza jeśli jest kocurem. Jeżeli jesteśmy alergikami, po prostu lepiej wybrać mruczka o możliwie jasnym kolorze futra. Tylko tyle i aż tyle, nie potrzeba żadnych czarów.
Mit o kotach numer 2: koty są aspołeczne
Z pewnością wielokrotnie to słyszeliśmy, że mruczek wita siatkę z jedzeniem, a nie właściciela, że przywiązuje się do domu, a nie do nas, że nie potrzebuje towarzystwa, że jest skrajnym indywidualistą i tak naprawdę najlepiej mu wtedy, kiedy jest sam na świecie.
To stek bzdur. Tak, witanie siatki z jedzeniem jest miłe, bo zwierzak czeka głodny na nasz powrót (zazwyczaj ten głód ma więcej wspólnego z łakomstwem), ale samej siatki na pewno by nie przywitał, bo cieszy go bardzo nasz widok. Tak, koty zazwyczaj są domatorami i doskonale czują się w danej przestrzeni, ale strata właściciela jest dla nich o wiele większym dramatem niż zmiana miejsca zamieszkania. Tak, pupil nie zawsze ma ochotę na zabawę albo pieszczoty, ale to nie znaczy, że nie lubi tego w ogóle. Bardzo często sam przychodzi się poprzytulać albo czeka, aż spędzimy z nim czas. Są zwierzaki, które nie potrafią zasnąć wieczorem, jeśli właściciela nie ma tuż obok. Są i takie, które przychodzą na grób właściciela po jego śmierci, zupełnie niczym psy.
Koty jak najbardziej są zwierzakami społecznymi. Mają dobry kontakt z ludźmi, potrafią być bardzo empatyczne, dogadują się z dziećmi i innymi pupilami. Często tworzą międzygatunkowe przyjaźnie na całe życie. Kocięta wręcz nie potrafią wytrzymać przebywania w pojedynkę.
Mruczki miewają natomiast własne zdanie i przyzwyczajenia, których nie należy mylić z brakiem uczuć czy potrzebą kontaktów społecznych. Moglibyśmy się od nich uczyć, jak być asertywnym, bronić własnego zdania, nieraz nawet godności.
Mit o kotach numer 3: kota nie można wytresować
Oczywiście, że kota można wytresować, wszystko zależy od charakteru zwierzaka. Jeden będzie bardzo chętny, inny da nam jasno do zrozumienia, że sobie tego nie życzy. Pupile są takie same jak ludzie i trzeba umieć rozpoznać i uszanować ich zdanie.
Gdyby tresowanie kotów było niemożliwe, pracę straciliby też wszyscy koci behawioryści i zoopsycholodzy, a obie specjalizacje rozwijają się bardzo dobrze. Kluczem jest zrozumienie, co motywuje zwierzaka do działania, co sprawia mu frajdę, kiedy przypada najlepsza pora na tresurę i jak należy po wszystkim pupila nagrodzić.
Pierwszą i najważniejszą sprawą jest zbudowanie więzi ze zwierzakiem, opartej na wzajemnym zrozumieniu i szacunku. Jeśli mruczek nam ufa, jest skłonny spróbować czegoś nowego. Musimy go tylko pozytywnie dopingować zamiast stosować jakiekolwiek kary.
A co z wychodzeniem na spacery? To już zależy od kota. Niektóre zwierzaki uwielbiają poznawać nowe miejsca i są bardzo chętne do wyruszenia w plener, inne preferują spokojne domowe zacisze i wychodzenie na dwór wywołuje u nich wyłącznie stres. W tym drugim przypadku lepiej jest odpuścić. Nie ma nic gorszego od zmuszania pupila do zrobienia czegoś i dotyczy to wszystkich gatunków.
Mit o kotach numer 4: jeśli kot wystawia jakieś miejsce, chce być tam głaskany
Niekoniecznie tak jest. Czasami mruczek wystawia jakąś część ciała, bo jest mu wygodnie albo chce nam coś zakomunikować. To nasza nieznajomość języka zwierzęcego ciała jest źródłem nieporozumienia.
Problem najczęściej dotyczy brzucha. Uważamy, że skoro mruczek położył się na grzbiecie, to chce być pogłaskany po brzuchu. Czasami tak jest rzeczywiście, ale najczęściej pupil wysyła nam po prostu sygnał, że nam ufa i czuje się przy nas bezpiecznie. Jeśli jednak spróbujemy brzucha dotknąć, zostaniemy zadrapani lub ugryzieni. Koci brzuch jest miejscem bardzo wrażliwym na dotyk, bardzo delikatnym, więc dotykać go należy ostrożnie i leciutko. Jeśli zbliżamy rękę, a pupil zaczyna brzuch zasłaniać, zdecydowanie należy zachować dystans.
Wiele problemów dotyczy także dotykania kociego ogona. O ile okolice zadu są doskonałe do głaskania i delikatnego drapania, o tyle ogona nie wolno dotykać i już. Prawie żaden mruczek nie zniesie głaskania tej części ciała. Jeśli zatem ogon zwisa z lodówki, leży na naszej książce albo zasłania laptopa, najlepiej przesunąć siebie, a nie ogon. To oczywiście rada z lekkim przymrużeniem oka, ale prawda jest taka, że ogon to świętość dla mruczka i należy trzymać ręce przy sobie.
To oczywiście tylko najbardziej popularne mity. Są i takie, że koty są złośliwe, że siusiają poza kuwetę celowo, że lubią się mścić, że drapią meble, bo chcą je zniszczyć. To wszystko bzdury, żadne stworzenie na świecie nie jest złośliwe, bo to cecha typowo ludzka, więc jeżeli następnym razem takie myśli przyjdą nam do głowy, zacznijmy od analizy samych siebie. Może to my mamy sporo cech, które niekoniecznie uchodzą za pozytywne.
Autor: Magdalena Dolata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz